Awarie hostingów zdarzają odkąd powstał Internet. Czasem mniejsze, czasem większe, jeżeli dotyczą tylko jednego serwisu, często przechodzą niezauważone. Gdy dotykają firm, które świadczą usługi hostingowe – pojawia się często spory szum w serwisach informacyjnych, mnóstwo ekspertów wypowiada się co trzeba było zrobić, jak uniknąć itp. Pojawia się temat wykonywania backupów, systemów kontroli bezpieczeństwa, pracy administratorów. Taka awaria przydarzyła się serwisowi 2be.pl należącemu do Grupy AdWeb.
Awaria 2be.pl – streszczenie
Nie będę rozpisywał się szczegółowo na temat tej awarii – można o niej poczytać w wielu serwisach np. na niebezpiecznik.pl. W wielkim skrócie – serwis 2be.pl i domeny hostowane w ramach tej marki zniknęły z sieci 26-27 lutego 2016 rok. Po kilku dniach pojawił się komunikat (pod adresem www.2be.pl – serwis firmowy stał pod 2be.pl) o awarii. Serwis powstał z martwych 22-23 marca 2016 roku, a więc prawie przez 30 dni był niedostępny zarówno dla użytkowników jak i googlebotów. Wisiała tylko zaślepka z informacjami o awarii i wskazówkami dla klientów.
[bctt tweet=”Serwisy, które były offline przez kilka miesięcy nigdy nie wracają w 100% do poziomu sprzed awarii.”]
Analiza wpływu awarii serwisu na SEO
A dokładniej na jego widoczność w wynikach wyszukiwania Google. Najpierw ustaliłem jaką widoczność i na jakie frazy rankował serwis 2be.pl. Do tego celu wykorzystałem serwis Senuto oraz SimilarWeb.
Sumaryczny ruch z ostatnich 3 miesięcy w granulacji dziennej (do końca lutego) – źródło SimilarWeb.
Widać peak w okolicach 10 lutego – w tym okresie pojawiły się informacje o problemach z pocztą klientów 2be.pl. Kolejny peak jest już 27 lutego – czyli po informacji o awarii. Ponieważ SimilarWeb estymuje dane o ruchu w oparciu o inne czynniki niż widoczność w Google – te wartości są dość prawdopodobne.
Zobaczmy jak wygląda bardziej szczegółowy rozkład ruchu w przedziale od 23.02 do 21.03
Na wykresie widać, że 3 i 7 marca pojawiły się wpisy o awarii oraz wywiad z szefem Grupy AdWeb komentującym te dramatyczne wydarzenia. Przypominam, że witryna cały czas jest niedostępna – czyli ruch pochodzi głównie z odesłań z blogów, serwisów informacyjnych oraz social media.
Przyjrzyjmy się teraz widoczności serwisu w samym Google. Pierwszy wykres – źródło Senuto.
Na tym wykresie widać, że Google zareagował 29 lutego – pierwsze symptomy spadków. Potem serwis 2be.pl praktycznie zniknął z Google. Pierwsze odbicie widać dopiero 25 marca (serwis pojawił się pod starym adresem – pod www.2be.pl nadal wisi komunikat o awarii).
Przeanalizujmy teraz frazy na jakie serwis był widoczny przed awarią i jak się zmieniała sytuacja w trakcie.
Przed awarią widoczność wyglądała tak:
stan | frazy top 3 | frazy top 10 | frazy top 50 |
Przed awarią | 35 | 100 | 315 |
W trakcie | 2 | 6 | 15 |
Po – 25 marca | 5 | 10 | 48 |
Przyglądnijmy się teraz szczegółowo frazom i ich pozycjom. Dane źródłowe do ściągnięcia na dysku Google.
Część fraz – głównie brand 2be i adweb była widoczna cały czas. Oprócz tego kilka fraz mimo zanotowanych spadków również była widoczna. Uwagę zwraca fakt, że żadna z nich nie była widoczna na pierwszej stronie wyników.
Zobaczmy jak wygląda zmiana widoczności dla 01.02 i 25.03
Sumarycznie domena straciła na widoczności ale bardzo ciekawy jest skok na 11 pozycję na frazę hosting.
Na koniec jeszcze rzut oka na dane odnośnie cytować – źródło Monitori
Sumując, po prawie 30 dniach niedziałający serwis został przywrócony i na razie – dopiero 1 dzień – mocno stracił. Ponowną analizę widoczności warto zrobić po 2 tygodniach – zakładam, że powroty na pozycje będą większe. Czy serwis całkowicie odzyska stare pozycje? Czas pokaże. Z mojego doświadczenia wynika, że serwisy które były offline przez kilka miesięcy potrafią odzyskać pozycje ale nigdy nie wracają w 100% do poziomu sprzed awarii.
Spodobał Ci się wpis? Zapraszam do polubienie strony na fejsie 🙂
Ciekawy artykuł, dzięki! Mnie osobiście nie dotknęła ta awaria, ale z uwagą obserwuję co się w tej sprawie dzieje. Nawet sobie nie wyobrażam, ile zwyczajnej złości i żalu wywołałoby to u mnie – w końcu dobre SEO to rzecz bezcenna, którą budujemy często latami. W dodatku ciężko tak naprawdę wycenić straty SEO (można liczyć, o ile spadła wartość zamówień jeśli to sklep internetowy itp., ale to wszystko takie półśrodki). Niezłą zagwozdkę będzie miał Sąd, jeśli już dotrze do niego pozew zbiorowy, który się szykuje. Przypuszczam, że firma powoła się na punkt w regulaminie o zdarzeniach losowych od niego niezależnych (huragan, powódź, hakerzy:) i sprawa się rozejdzie po kościach. Szczerze szkoda mi ciężkiej, często wieloletniej pracy niektórych…
Czyli nieważne ile jest się “poza systemem” ważne aby wrócić i mieć nadal naturalne linkowanie 😉
Oczywiście można wrócić i wiele na tym nie stracić jeśli chodzi o pozycje, ale pewnie start pieniężnych związanych z wejściami bezpośrednimi czy z innych źródeł jak Google nikt nie zwróci właścicielom kont hostingowych na 2BE.
Sporo stron, blogów, portali w czasie awrii linkowało do 2BE, więc nie wykluczone, że jeszcze na tym zyskają (kilka dni, tygodni) zamiast stracić.
Bardzo fajny artykuł i ciekawe analizy. Też śledzę ten case. Wg WHT 2be.pl ma 85 miejsce w rankingu top100 dostawców hostingu (http://www.webhostingtalk.pl/katalog/firma/7-2bepl/top100/) no i jest tam około 1800-1900 domen zarejestrowanych (choć właściciel na swoim profilu w GL pisze “ok. 16.000 obsługiwanych domen”). Jeśli jakieś 60-80% klientów poza domeną miało u nich również hosting wykupiony, to spadek widoczności, o którym piszesz spotkał także jakieś 1000-1500 stron. Właściwie, kto u nich miał hosting można szybko sprawdzić. Pod adresem http://whatmyip.co/browse/sites/1/ipID/195.245.198.0/ipIDii/195.245.198.255/sort/2/asc/1/ lub tutaj http://m.w3bin.com/ip_info/195.245.198.234, http://m.w3bin.com/ip_info/195.245.198.244 itd. możemy zobaczyć, jakie witryny w tej chwili są tam hostowane. Dla kilku witryn z tych list mam nadal komunikat “Apache is functioning normally.”, więc współczuję właścicielom.
Z punktu widzenia ePR – użytkownicy są bezlitośni. Komentarze na niebezpieczniku i ocena w MyWOT (https://www.mywot.com/en/scorecard/2be.pl?utm_source=addon&utm_content=rw-viewsc), a po wejściu na stronę w włączona wtyczką otrzymujemy komunikat “Ta witryna ma złą reputację” – powód: przekręt. To są rzeczy nie do odbudowania w krótkim okresie czasu.
Czyli ogólnie nie jest tak “strasznie” w przypadku SERP’ów. Jedynie większe straty po stronie obsługi klientów jeżeli ktoś prowadził sklep czy jakąś usługę.
Moim zdaniem prokuratura powinna zabezpieczyć natychmiast całe mienie grupy ADWEB – wszystko sprzedać na przetargu i wypłacić
poszkodowanym odpowiednie odszkodowanie!